Pogaduchy
To najdłuższa relacja i chyba też budowa modelu samolotu. Relacja zaczęła się na forum 14/10/2006 roku.
Sama zaś budowa rozpoczęła się od podklejenia wręg 28/08/2005 roku. Prawie pięć lat.

.... Nawet mi w to trudno uwierzyć.
Model miał raz polecieć do kosza, kiedy załatwiłem poszycie skrzydła, nie zrobiłem tego i sam nie wiem czy to dobrze czy źle.
Co przeszedłem przez tę budowę od tamtej pory to mała katorga i niejedno załamanie. Wielu rzeczy nie potrafiłem zrobić i nadal nie potrafię.
Przez to, że model w pewnym momencie wyglądał okropnie postanowiłem go glutować i szlifować.
Do pewnego stopnia to pomogło, ale stworzyło kolejne problemy, których już nie potrafiłem przeskoczyć.

Największym brakiem jest brak umiejętności nanoszenia w miarę przyzwoitych śladów eksploatacyjnych.
Nie chodzi tu już o to by to miało ręce i nogi pod względem wiarygodności ich powstania ale o to by wyglądały w sposób akceptowalny.
To tyle tytułem refleksji w tych ostatnich Pogaduchach.
Relacja
W końcu przychodzi taki moment, że można napisać: to już ostatnia odsłona w tej relacji.
Pokazałem wcześniej jak na śladach przetarcia druku próbowałem nanosić farbą imitacje zdartej farby.
Plan był taki by zrobić najpierw ślady farby podkładowej a na to dać srebrne przetarcia.
Jako, że pędzlem nie mogłem uzyskać ostrych konturów to spróbowałem je zrobić inaczej.
Dałem na podkład aluminium, a następnie próbowałem je wyskrobać i poprzecierać papierem ściernym.
Eksperymentowałem też z metalizerem.
Efekty są opłakane.
Popatrzyłem na to wszystko i doszedłem do wniosku, że nie jestem wstanie sobie z tym poradzić.
Wobec tego musiałem podjąć męską decyzję. Osłona silnika, śmigło i silnik zostają to samo tyczy się zbiornika i podwozia.
Reszta zaś poszła w ręce młodego oblatywacza.
I tak oto mogę obwieścić koniec budowy tego modelu. Powyższe zdjęcia muszą wystarczyć za galerię końcową.
Na koniec jeszcze chciałem wszystkim Wam podziękować za doping i wsparcie, no i zapraszam do mojej następnej relacji.
KONIEC