Nie nie, nie przebimbałem ostatniego czasu całkowicie (chociaż lubię sobie pogamerzyć na kompie i gdyby nie to, to model byłyby już może skończony) i po P-38 zaraz na matę trafił Panzer I. Od zawsze marzyło mi się mieć całą rodzinę PanzerKapfwagenów w wersjach możliwie podstawowych i zacząłem sobie od jedynki.
Relacja ukazałaby się już dawno temu, ale w pewnym momencie model był bliski, by trafić nim do kosza za trzy punkty, więc czekałem co będzie. Brnąłem dalej i jako tako wybrnąłem, więc model (przynajmniej na tę chwilę) uratowany.
Problemy jakie napotkałem wiązały się przede wszystkim z pasowaniem poszycia do kadłuba, mało co pasowało. Miarę dopełniał również wiotki i zbyt delikatny papier. Generalnie po oklejeniu szkieletu wyglądało to tragicznie. Jednakże, jako że model i tak chciałem malować, to w ruch poszedł CA i było szlifowanko. Zakupiłem łby śrub, wybijakiem z igły lekarskiej zrobiłem nity, zebrałem to wszystko do kupy i efekt jest taki na dzień dzisiejszy:





Generalnie, jestem zadowolony, malowanie pancerki to świetna sprawa. Wiele pomogła tutaj farba, gdyż pomimo malowania pędzlem ma jakąś magiczną właściwość samowygładzania się i smug w ogóle nie ma. Maluję akrylami, kolor dobierałem do zakupionej pactry A-107 o nazwie panzer schwarzgrau. Jeszcze jeden plus tej farbki, to lekki połysk, przez co wygląda wszystko dosyć realistycznie. Myślę, że od dzisiaj każdą pancerkę będę malował.
Wspomniałem o problemach z projektem. Myślałem sobie: "przecież projekty tego pana nie muszą być tak złe, ludzie przesadzają..." A jednak. Nie polecam tego modelu jeśli mam się wypowiedzieć o jakości opracowania i jakości wydawniczej. Poza tym skąpe rysunki montażowa, istnieją elementy, których na rysunkach nie ma i trzeba się domyślić co jak ma być.
Ps: okładeczka i podklejone części szkieletu:


I to by było na razie na tyle.
Do następnego!
