Parafrazując powiedzenie "Żeby życie miało smaczek raz dziewczyna raz chłopaczek" postanowiłem rozgrzebać coś latającego ;D. To jaka to maszyna nie będę na razie zdradzał :P ale pewnie szybko się zorientujecie.
Instrukcja nakazuje rozpoczęcie budowy od szkieletu kabiny, więc zacząłem od silnika :). Postanowiłem kontynuować obraną niegdyś metodę uplastyczniania cylindrów. Najpierw z pasków papieru ksero nawinąłem odpowiedniej średnicy walce, na które następnie nawinąłem drut o średnicy ~0,25mm.

Następnie popracowałem nieco nad głowicą:

Silnik tego samolotu miał 9 cylindrów, tak prezentuje się komplet:

I jeden z dziewięciu w makro:


Mając wszystkie cylindry mogłem zrobić z nich gwiazdę:)



I na koniec z popychaczami:

To na razie tyle, do zobaczenia niebawem ;)