Powoli zaczynało wstawać słońce, niektóre mutanty zaczynały budzić się do życia. Zapowiadał się kolejny zwykły dzień, na tym zapomnianym przez Boga pustkowiu. Kolejny dzień wypełniony dawkami promieniowania przekraczającymi wszystkie normy, przepełniony niekończącą się wojną.
Słonce wzeszło, rozległ się ostrzegawczy klakson i po równinie przetoczyły się, w kilku minutowych odstępach, grzmoty przepłaszając walczące za sobą radskorpiony. Po półgodzinie seria wystrzałów i kilka wybuchów znowu przerwała ciszę...
-Melduję że mamy problem, sir.
-!?
-Zostaliśmy zaatakowani przez supermutantów, sir. Atak odparliśmy bez strat własnych, ale granat uszkodził lewy błotnik, a zderzenie z ciężarówką wroga pogięło nam fragment prawego błotnika.
-Rozumiem, cele misji wykonaliście?
-Tak, sir.
-Bardzo dobrze, Bractwo jest z was dumne, Jeszcze jutro połączycie się z oddziałem Sztylet. Bez odbioru.
-Przyjąłem, bez odbioru...
Musiałem to napisać. Męczyło mnie to od kiedy wpadłem na pomysł przerobienia tego działa na postnuklearną zdobycz wojenną. :D :D :D
Teraz zdjęcia przy lampce, właściwie dwóch. Mój aparat ma różne filtry(do sztucznego światła, przy słońcu, do pogody zachmurzonej itp) przez co zdjątka nie są żółte. Lepsze doświetleni spowodowało że nawet zdjęcia robione "z ręki" są wyraźne ( dotyczy wszystkich zbliżeń)
To lecimy z tą celulozą!












Błotniki rozwalone przez supermutantów:

Teraz będą zbliżenia












Jak zobaczyłem tą groszówkę to zacząłem się zastanawiać jak mi się to wszystko zmieściła w palcach! Przecież ten model jest mniejszy od mojej dłoni!