Hehe, niezłe

Jednak niestety wiele takich historii należy brać z przysłowiowym przymrużeniem oka

Bardzo mi sie podoba określenie "urban legend"
Co do czołgów z drugiej wojny...hmmm...każda ze stron miała swoje wady i zalety. Niemcy na przykład na początku wojny nie mieli praktycznie żadnego porządnego pojazdu pancernego. Większość sił pancernych Rzeszy w przededniu wybuchu wojny składała się z lekkich wozów, Pzkpfw IV najcięższy wówczas czołg stanowił ledwie ułamek. Taki stan trwał aż do wprowadzenia Tygrysów (zresztą i one traktowane były jako wsparcie dla PzkpfwIV, chyba dopierow Normandii tworzono samodzielne bataliony czołgów cieżkich). Te z kolei, maleństwa ważące prawie 57ton poza tym że były uzbrojone w 8,8cm KwK w zasadzie były przestarzałe już w momencie wprowadzenia na front (wolne, ciężkie, cholernie awaryjne, pancerz czołowy wprawdzie miał te 10cm ale cóż z tego jak był pionowy), nie wspominając o tym że kiedy wreszcie pojawiły się na froncie i mogły coś zdziałać Luftwaffe było wspomnieniem a dach wieży miał ledwie 40mm. Pantera niby nowoczesna, dobrze opancerzona i uzbrojona...no i co? To jest chyba najbardzej niedopracowany i awaryjny czołg II Wojny. o Królewskim Tygrysie nie będę nawet wspominał - kolejny przejaw gigantomanii Hitlera i kolejny cel ćwiczebny Thunderboltów. Fakt, do wprowadzenia IS, T34/85 i przezbrojenia Shermana w angielską 17-funtówkę te czołgi nie miały równorzędnego przeciwnika ale "i Herkules d**a kiedy wrogów kupa".
Mocna stroną Amerykanów było ich wsparcie artyleryjckie i lotnictwo. Do tego stopnia że wręcz omijali niemieckie czołgi zostawiając je lotnictwu a sami ścigali piechotę (Belgia i polowanie 3 Pancernej na kolumny piechoty...). Poza tym główną i w zasadzie jedyna zaletą Shermanów była ich ilość (1300 Tygrysów niewiele mogło zdziałać przeciw łącznie 40000 Shermanów, choć zdarzało się że pojedynki pojedyńczego Tygrysa z 15 Shermanami kończył się zwycięstwem pierwszego)
Ruscy mieli potężne zaplecze przemysłowe i ludzkie przez co ich taktyka "Kupa mości panowie, kupą" zadziałała. Nie ujmujac rzecz jasna nic T34 który był rewelacyjnym czołgiem. Prosty, szybki, stosunkowo dobrze uzbrojony no i występujący w naprawde duzych ilosciach

. Pojawił się ponadto bardzo wcześnie bo już w 1941 roku. O serii IS nie ma sensu wspominać, odegrały niewielka rolę w działaniach wojennych.
Na deser powiem coś o Anglikach...ich wojska pancerne... powiedzmy że program Land-Lease i pomysł z 17-funtówkami plus pociski podkalibrowe właściwie ich uratował

Wystarczy wspomnieć o ich doktrynie wojennej z początku wojny: czołg jest tylko wsparciem dla piechoty więc nie może szybko jechać. Ma pokonywać przeszkody terenowe. Dodam tylko że nie tylko Niemcy mieli powalone pomysły w stylu Ferdynanda. Każdy czołg w kompanii miał inna amunicję i inne działo. Część miała tylko przeciwpancerną, inne odłamkową no i zawsze były dwa mogące strzelać tylko...świecami dymnymi....
Rozpisałem się jak gupi

Takie moje przemyślenia... Jeśli cos palnąłem to z góry przepraszam
