
[Relacja] B-17 G Flying Fortress Fly Model nr 30
Moderatorzy: ModTeam, Sekretarz
-
- Posty: 380
- Rejestracja: 2006-12-03, 00:15
- Lokalizacja: OPOLE
Witam
Dziękuję za miłe słowa
Motywują do pracy co chyba widać 
Dziś będzie krótko
Dorobiłem kolejny segment. Najdłuższy w mojej karierze
Zresztą, zdjęcia mówią same za siebie. Problemów nie stwierdziłem, wszystko pięknie pasuje
Aż sam się dziwie jak dobrze idzie. Wszelkie błędy wynikaja tylko z mojej winy
. Patrzcie, oceniajcie, nie bijcie
Relacja
Niewiele mam do gadania. Segment ma 28cm długości i sporą różnicę średnicy:

Bałem się że nie uda mi sie zachować symetrii po zamocowaniu wzmocnień. Obawy okazały sie płonne. Wszystko udało sie spasować choć zamknięcie segmentu wymagało pewnych kombinacji
Ta część kadłuba zawiera w sobie kabinę strzelca ogonowego i wnękę kółka. Jedno i drugie poprawiłem i pomalowałem. We wnęce pobawiłem się modeliną
:

Różnica w oświetleniu wynika z różnych pór trzaskania fotek
No i właściwe zdjęcia segmentu:
Z moim cudownym łapskiem przytrzymującym 30cm linijkę i juz zamknięty, na macie

Ostatnie:

Tutaj jest mam nadzieję widoczna szczelina zrobiona z premedytacją
Ma około milimetr średnicy a posłużę się nią do równego zamocowania szkieletu statecznika.
Pozdrawiam serdecznie a tymczasem ide spać... dobranoc
Dziękuję za miłe słowa


Dziś będzie krótko





Relacja
Niewiele mam do gadania. Segment ma 28cm długości i sporą różnicę średnicy:

Bałem się że nie uda mi sie zachować symetrii po zamocowaniu wzmocnień. Obawy okazały sie płonne. Wszystko udało sie spasować choć zamknięcie segmentu wymagało pewnych kombinacji




Różnica w oświetleniu wynika z różnych pór trzaskania fotek

No i właściwe zdjęcia segmentu:
Z moim cudownym łapskiem przytrzymującym 30cm linijkę i juz zamknięty, na macie



Ostatnie:

Tutaj jest mam nadzieję widoczna szczelina zrobiona z premedytacją

Pozdrawiam serdecznie a tymczasem ide spać... dobranoc

Witam
Od ostatniej odsłony relacji minęło już...prawie cztery tygodnie :-/ Kampania Wrześniowa nieco skraca wakacje... Ale jeszcze tylko/aż czwartek do odpękania i...nowy rok akademicki
Rany, kiedy te trzy miechy minęły..
Niestety przy modelu niewiele przybyło
Sami wiecie jak to jest... Zaliczyłem również parę wpadek
, jedną mini-katastrofę i nareszcie etykę
No dobra, to po kolei:
Relacja
Pierwszą rzeczą jaką w tym miesiącu
zrobiłem było połączenie wszystkich segmentów w całość. Samolot przybrał wówczas sympatyczny kształt kija do baseballa
a przy okazji okazało się że moja metoda na ściskanie dwóch bliźniaczych wręg w paluchach i następnie ich szlifowania nie zdaje do końca egzaminu. Przyczyna może leży w gabarytach wręgi... ?Nie wiem, przy mniejszych samolotach nie było tego problemu :-/ W każdym bądź razie w dwóch czy trzech miejscach powstały niewielkie wzniesienia (nie przekraczające na szczęście grubości papieru na którym wydany jest model). Zdjęć samego kadłuba niet, bo i po co
Dalej będą ciekawsze foty.
Następna rzeczą za jaka się zabrałem była wieżyczka ogonowa. Nie Cheyenne, jak wcześniej przypuszczałem, jej starsza siostra
Z tego co pamiętam jedynym problemem było niedokładne dopasowanie poszycia dwóch ostatnich segmentów - żaden problem
A, musiałem się też pozbyć większej części ostatnich wręg by zmieścić układ zapewniający ruchomość działek (widoczny zresztą na pierwszym zdjęciu
).

Następnie pod nóz poszedł statecznik pionowy. Całkiem spore bydle swoja drogą
. Przy dopasowywaniu poszycia miałem sporo szlifowania. Okazało się bowiem że szkielet jest przy krawędzi natarcia za szeroki. Poza tym jak zwykle miałem obawy o utrzymanie symetrii...sądzę że się udało
Ułatwił mi to pewien wypadek: złamałem podłużnicę tworzącą podstawę statecznika (btw: podłuznica - i tyle widzieli koncepcję ze szczeliną z poprzedniego postu...). Na szczycie dałem trochę ciała: na odcinku 1cm oklejki odpowiedzialne za krawędź natarcia pofałdowały mi się nieco. Odrobina szpachli załatwiła sprawę. Zdjęcia:

Na czwartym zdjęciu środkowa część statecznika jakby ucieka nieco w bok. Nie wiem o co tu chodziło ale przyglądałem się w realu i nie widziałem nic takiego :-/ Na wszelki wypadek na noc zostawiłem go pod lekkim obciążeniem.
Czas połączyć wszystko w całość... nooo i tu dopiero wyszły "kwiatki". Przez wykonanie w ostatnim segmencie wzmocnienia grzbiet elementu nieco mi wstał. Był bardziej "okrągły" niż podłużnica statecznika przez co na krawędzi kadłub-statecznik powstała na całej długości piękna 2,5mm szpara (nie wiem jak to inaczej ująć, jakby co pyta c
). Cóż, jedyne co mi pozostało to papierek na kopycie i jedziemy. Zapyliłem cały pokój ale udało się. Jak się później okazało nie do końca...
Po zamontowaniu elementu dokończyłem ogon zakładając kabinę tylnego strzelca. Pasowała idealnie
Zapomniałem wyżej dodać że w czasie montażu statecznika miała miejsce wspomniana wyżej katastrofa. Model pękł mi w rękach, tuż za segmentem z "Tie Fighterem". Wykorzystałem sytuację, zlikwidowałem jeden "garbek" na wrędze i zreperowałem drania. "Bliznę" troszkę jednak widać...
Niestety nie mam jak ująć w jednym kadrze całego modelu naraz (zdjęcie jest wtedy jeszcze bardziej niewyraźne), macie więc po kawałku:

Czas się jeszcze bardziej pogrążyć... Otóż nie obyło się bez wpadek. Poza złamaniem baseballa na pół zaliczyłem zonki z retuszem. Oto zdjęcia:
Wnioski wyciągnięte z baboli:
1. Lepsze jest wrogiem dobrego, szczególnie w modelarstwie... Te babole wyniknęły z prób poprawienia czegoś co mi sie nie podobało.
2. Niestety, samolot będzie nieco łaciaty: są różnice w odcieniach zieleni na różnych częściach. Ostatnia fotka to hardkorowa próba farby którą retuszuję. Nie widać tak wielkiej różnicy jak na pozostałych no nie?
Jeszcze tylko dwie foty i kończę
Symetria chyba utrzymana...

Uff, godzinka bez mała pisania
Ponownie gratuluje jeśli ktoś dotrwał do końca.
Pozdrawiam!
Od ostatniej odsłony relacji minęło już...prawie cztery tygodnie :-/ Kampania Wrześniowa nieco skraca wakacje... Ale jeszcze tylko/aż czwartek do odpękania i...nowy rok akademicki





Relacja
Pierwszą rzeczą jaką w tym miesiącu



Następna rzeczą za jaka się zabrałem była wieżyczka ogonowa. Nie Cheyenne, jak wcześniej przypuszczałem, jej starsza siostra








Następnie pod nóz poszedł statecznik pionowy. Całkiem spore bydle swoja drogą






Na czwartym zdjęciu środkowa część statecznika jakby ucieka nieco w bok. Nie wiem o co tu chodziło ale przyglądałem się w realu i nie widziałem nic takiego :-/ Na wszelki wypadek na noc zostawiłem go pod lekkim obciążeniem.
Czas połączyć wszystko w całość... nooo i tu dopiero wyszły "kwiatki". Przez wykonanie w ostatnim segmencie wzmocnienia grzbiet elementu nieco mi wstał. Był bardziej "okrągły" niż podłużnica statecznika przez co na krawędzi kadłub-statecznik powstała na całej długości piękna 2,5mm szpara (nie wiem jak to inaczej ująć, jakby co pyta c

Po zamontowaniu elementu dokończyłem ogon zakładając kabinę tylnego strzelca. Pasowała idealnie

Niestety nie mam jak ująć w jednym kadrze całego modelu naraz (zdjęcie jest wtedy jeszcze bardziej niewyraźne), macie więc po kawałku:







Czas się jeszcze bardziej pogrążyć... Otóż nie obyło się bez wpadek. Poza złamaniem baseballa na pół zaliczyłem zonki z retuszem. Oto zdjęcia:





Wnioski wyciągnięte z baboli:
1. Lepsze jest wrogiem dobrego, szczególnie w modelarstwie... Te babole wyniknęły z prób poprawienia czegoś co mi sie nie podobało.
2. Niestety, samolot będzie nieco łaciaty: są różnice w odcieniach zieleni na różnych częściach. Ostatnia fotka to hardkorowa próba farby którą retuszuję. Nie widać tak wielkiej różnicy jak na pozostałych no nie?
Jeszcze tylko dwie foty i kończę



Uff, godzinka bez mała pisania

Pozdrawiam!
To ja się tak niewinnie przypomnęSprudin pisze:przy okazji okazało się że moja metoda na ściskanie dwóch bliźniaczych wręg w paluchach i następnie ich szlifowania nie zdaje do końca egzaminu

Piterski pisze:Sugeruje Ci łapać po dwie wręgi delikatnie kropla kleju i obrabiać i pasować taka parę, potem je rozdzielisz, a uzyskasz jak najlepsze pasowanie po obwodzie.
Pośpiech jest głównym wrogiem, a wydaje mi się, że chciałeś podgonić czas i stąd są te babole.Sprudin pisze:Lepsze jest wrogiem dobrego, szczególnie w modelarstwie... Te babole wyniknęły z prób poprawienia czegoś co mi sie nie podobało.
Poprawki często wymagają złożonych działań, a na te potrzeba czasu na zachowanie rygorów technologicznych.
Hehe, pamiętam, pamiętam
Zastosowałem Twoja metodę przy ostatnich segmentach i wynik był o wiele lepszy
Przy okazji: przyjrzałem się tym babolom w świetle dziennym, nie widac tego tak strasznie na szczęście
Co do pośpiechu...hmmm... Szczerze mówiąc nie wiem
Nie zakładam siadając do modelu że tego dnia zrobię np skrzydło ale może...? Cóż, teraz pora na skrzyydełka, zobaczmy jak tutaj pójdzie. No i napewno będe ostrożniejszy z poprawkami i retuszem
EDIT
Piterski, w zasadzie to powinienem przyznać Ci rację z tym pospiechem... Wszystko przez to że strasznie mnie wkurza fakt ze nie mogę siedzieć przy modelu tyle ile chciałbym i robić update relacji częściej. Więc za każdym razem jak wreszcie siądę staram się maksymalnie wykorzystać ten czas...



Co do pośpiechu...hmmm... Szczerze mówiąc nie wiem


EDIT
Piterski, w zasadzie to powinienem przyznać Ci rację z tym pospiechem... Wszystko przez to że strasznie mnie wkurza fakt ze nie mogę siedzieć przy modelu tyle ile chciałbym i robić update relacji częściej. Więc za każdym razem jak wreszcie siądę staram się maksymalnie wykorzystać ten czas...

Marna to zapewne pociecha, ale mam to samo. Musze się starać wyhamowywać bo wtedy najwięcej właśnie knocę.Sprudin pisze:nie mogę siedzieć przy modelu tyle ile chciałbym i robić update relacji częściej. Więc za każdym razem jak wreszcie siądę staram się maksymalnie wykorzystać ten czas...
Gabaryty są faktycznie imponujące, a i pracować nad takim modelem nie jest łatwo.Paws pisze:Kurcze fajne są te b-17 w tej skali
biorąc pod uwagę ze nasze spotkania sa w godzinach nocno - późnonocno - porannych , i fakt że byłem światkiem owego wypadku to i tak mósze powiedziec jedno -zaj...a robota
tylko trzeba by było wymyśleć jakiś system do ewakuacji pyłu papierowego po szlifowaniu by nie hałasować o 3 w nocy narażając sie bandzie moherowych babć coby nie zatłukły różańcami

tylko trzeba by było wymyśleć jakiś system do ewakuacji pyłu papierowego po szlifowaniu by nie hałasować o 3 w nocy narażając sie bandzie moherowych babć coby nie zatłukły różańcami







Witam
Muszę Panowie przyznać że jestem bardzo miło zaskoczony
Jednak ktoś tu czasem zagląda
Co do aktualizacji to prawde powiedziawszy...nie wiem...
Myslę że niedługo, ze względu na Was
A dlaczego? Otóż ostatnio forteca poszła no nie w odstawkę, raczej na chorobowy
Manufaktura "Sprudin&Co." chwilowo przeżywa coś w rodzaju kryzysu. Stracił to małe "Co."...a do tego model nie ułatwiał życia. O studiach i potyczkach ze szpitalnymi pajacami wspominać nie będę... Już pędzę z wyjaśnieniami:
Jak widać na zdjęciu jeden element skrzydła zawala niemalże cała matę a3..siłą rzeczy odpowiednie ukształtowanie i rozciągnięcie poszycia na szkielecie jest proporcjonalnie żmudne i upierdliwe. Za duże wręgi dodają tylko pikanterii... Do tego dołóżmy strajki manufaktury i to zarówno siły roboczej jak i zarządu no i jest... Na drugim zdjęciu widzicie mam nadzieje stan prac.
A teraz, żeby nie było... Ponieważ B-17 dostał urlop aby nie wyjść z wprawy pobawiłem się nieco... Oto wyniki trzech godzinek dłubania:
Model pochodzi z tej samej strony z które Kroolo ma Sokoła Millenium. Wydrukowany jest na zwykłym papierze i potraktowany jako poligon dla BakCylGluta. A skoro już o sokole mowa...coś mi ostatnio na łeb w pokoju spadło... Trzeba było poskładać biedaka ;-D
Na jednym ze zdjęć widać znanego Wam Fokkera, zaparkowanego na Sokole by choć trochę ukazać wymiary.
A na dokładkę dodam tylko że tworzę jeszcze jeden projekt...ale o tym narazie cicho
Jak zostanie ukończony i przejdzie pozytywnie kontrolę jakości to moooże zrobię galerię. Sądzę jednak że najpierw wróce do B-17. Ktoś w końcu na zdjęcia czeka 
Pozdrawiam!!!
Muszę Panowie przyznać że jestem bardzo miło zaskoczony


Co do aktualizacji to prawde powiedziawszy...nie wiem...





Jak widać na zdjęciu jeden element skrzydła zawala niemalże cała matę a3..siłą rzeczy odpowiednie ukształtowanie i rozciągnięcie poszycia na szkielecie jest proporcjonalnie żmudne i upierdliwe. Za duże wręgi dodają tylko pikanterii... Do tego dołóżmy strajki manufaktury i to zarówno siły roboczej jak i zarządu no i jest... Na drugim zdjęciu widzicie mam nadzieje stan prac.
A teraz, żeby nie było... Ponieważ B-17 dostał urlop aby nie wyjść z wprawy pobawiłem się nieco... Oto wyniki trzech godzinek dłubania:



Model pochodzi z tej samej strony z które Kroolo ma Sokoła Millenium. Wydrukowany jest na zwykłym papierze i potraktowany jako poligon dla BakCylGluta. A skoro już o sokole mowa...coś mi ostatnio na łeb w pokoju spadło... Trzeba było poskładać biedaka ;-D
















Na jednym ze zdjęć widać znanego Wam Fokkera, zaparkowanego na Sokole by choć trochę ukazać wymiary.
A na dokładkę dodam tylko że tworzę jeszcze jeden projekt...ale o tym narazie cicho


Pozdrawiam!!!