
Żyję i wziąłem się za dość niecodzienny dla siebie temat czyli powojenne podwodniaki- ot, lekki łatwy i przyjemny model na weekend. Kosztował 12 złotych, okręt sam w sobie składał się z 5 części a malowanie z 3 farb. No niestety, zbyt kolorowo być nie mogło. Kadłub był spasowany fatalnie, i tak samo jak w I-400 tej samej firmy rufowa część kadłuba była jakoś dziwnie "zapadnięta" do środka. Szpachlowanie zajęło mi trzy dni

Raczej nie powala bogactwem barw, ale Seawolf to koniec końców okręt ładny i zgrabny.





I dla zobrazowania rozmiarów tego "potworka":

Myślę że skleję sobie coś jeszcze z tych podwodniaczków, bo łądne są- może Akuła, albo Typhoon

Pozdrawiam!