Przybył mi kolejny Spitfajer do kolekcji. Relacji nie było sensu prowadzić bo temat oklepany. Wyszedł jak wyszedł, jak zwykle na zdjęciach prezentuje się wyśmienicie. Rzeczywistość jest nieco inna. Pozapadało mi się poszycie spodu skrzydeł i wymęczyłem "brodę", która oprócz tego jest najsłabiej opracowanym elementem jaki ostatnio trafiłem w modelach ze Stegny to jeszcze mi tak słabo wyszła. Nie żeby coś nie pasowało, ale jej kanciasty kształt nie dodaje uroku modelowi, podobnie jak umieszczona na niej tryndowna walonrynzancja. Wymaga także bardzo uważnego i starannego kształtowania co mi nie bardzo mi się udało. Projekt posiada także bardzo istotną wadę, mianowicie osłona chłodnicy cieczy pomimo że jest umieszczona na prawym skrzydle ma poszycie jakby miała być umieszczona na lewym skrzydle. Za późno o tym sobie przypomniałem i na poprawki też było za późno. Tak więc od momentu sklejenia skrzydeł model sklejałem tylko po to aby go skończyć i jako kolejną sztukę postawić na półce. Ostatnim gwoździem do trumny było lakierowanie. Na kilku fragmentach modelu wytrącił mi się z lakieru talk. Poprawki niewiele pomogły... 
No nic czas na dość słabe zdjęcia, bo z aparatem coś ciężko mi szło się dogadać.
Zostały mi do sklejenia już tylko trzy Spity z tego wydawnictwa i mam nadzieję, że prędzej doczekam się wydania LF Mk.XVIe z kroplową kabiną niż skleję pozostałe,pozdrawiam ceva
