Kółka w Japończyku dały mi ostro popalić, więc postanowiłem trochę odpocząć przy jakimś latadle. Wybór padł na meśka :). Jest to drugie podejście do modelu, pierwsze skończyło się katastrofą. Miałem wrócić do modelu w zeszłe wakacje jednak nie było weny. Już niemal cały rok minął od czasu gdy ten model dostał się pod skalpel na moim stole operacyjnym... tzn biurku oczywiście i postanowiłem że chyba dojrzałem do pocięcia go drugi raz

Cóż koniec biadolenia, czas na zdjęcia





Następnie zabrałem się za segmenty, budując ten model staram się dopracować technikę formowania papieru, co mi jeszcze czasami sprawia trudność.



Powstały też km'y


Następnie przyszedł czas na fragment owiewki za kabiną pilota. Pamiętałem, że poprzednim razem ten kawałek oszklenia sprawił trochę problemów, zwłaszcza jego uformowanie było kłopotliwe. Ponieważ udało mi się dorwać folię do bindowania postanowiłem, że wytłoczę ten kawałek przeszklenia. Powstało coś na kształt kopyta:


Po kilku próbach nad palnikiem gazowym chyba załapałem o co chodzi i powstał zadowalający mnie produkt, tak prezentuje się na modelu:



W między czasie gdy powstawało kopyto, a ja nie mogłem iść dalej z kadłubem powstał jeden ze sterów wysokości:



W tej chwili pracuje nad kolejnymi segmentami:


Pozdrawiam:)