Relacja z budowy Tirpitz 1:570 Revell
Moderatorzy: ModTeam, Sekretarz
Po sporej przerwie w pisaniu w tym temacie wracam do relacji:
Na pierwszy ogień zamontowana już część samodzielnie robiona całkowicie od podstaw, ze zdjęcia kilka postów powyżej:
Tutaj sporo nowych lin, z których wybitnie nie jestem zadowolony, ale nie będę już ich zrywał, gdyż musiałoby to się wiązać ze złamaniem masztu, a tej operacji chciałbym uniknąć. W zasadzie na tym modelu testowane są trzy metody linowania: pierwsza plastikowa (wszystkie liny, które idą z najmniejszego masztu po lewej), nitkowa+wosk (wszystkie poziome - oprócz tej co jest nawyżej), a ta co jest najwyżej jest nitką nylonową malowaną na czarno - tej ostatniej będę się wiernie trzymał w kolejnym modelu, w którym olinowanie będzie całkowicie własnie takie.
Wykończony przód z brakującym masztem z flagą, oraz pierwsza flaga (taka sobie). Zrywać ją i próbować na nowo, czy może zostać? Wydrukowałem ją na zwykłym papierze ksero, następnie delikatnie zmoczyłem wodą od wewnętrznej strony, poczekałem aż wyschnie, skleiłem i przymocowałem.
Na pierwszy ogień zamontowana już część samodzielnie robiona całkowicie od podstaw, ze zdjęcia kilka postów powyżej:
Tutaj sporo nowych lin, z których wybitnie nie jestem zadowolony, ale nie będę już ich zrywał, gdyż musiałoby to się wiązać ze złamaniem masztu, a tej operacji chciałbym uniknąć. W zasadzie na tym modelu testowane są trzy metody linowania: pierwsza plastikowa (wszystkie liny, które idą z najmniejszego masztu po lewej), nitkowa+wosk (wszystkie poziome - oprócz tej co jest nawyżej), a ta co jest najwyżej jest nitką nylonową malowaną na czarno - tej ostatniej będę się wiernie trzymał w kolejnym modelu, w którym olinowanie będzie całkowicie własnie takie.
Wykończony przód z brakującym masztem z flagą, oraz pierwsza flaga (taka sobie). Zrywać ją i próbować na nowo, czy może zostać? Wydrukowałem ją na zwykłym papierze ksero, następnie delikatnie zmoczyłem wodą od wewnętrznej strony, poczekałem aż wyschnie, skleiłem i przymocowałem.
Ostatnio zmieniony 2007-01-09, 18:43 przez Marek, łącznie zmieniany 1 raz.
Wy tam się ładnie kłóćcie, a ja sobie posklejam.
Nurtuje mnie tylko pytanie czemu nikt nic tu nie napisze (czy sklejam dla siebie sam?). Brnę jednak w tą relację z dwóch powodów - po pierwsze "skończ jak cokolwiek zaczynasz" po drugie - spora dość liczba odwiedzin w temacie.
A odnośnie relacji:
Zacząłem bawić się z relingami: trochę mnie zdezorientowało to, że malowane tą samą farbką relingi w dziennym świetle mają nieco inne barwy. Wymyśliłem jednak, że (zaznaczone kółkiem) miejsce pomaluje w kolor maskowania (tank grey) i dzięki temu ta różnica się zatrze i długo trzeba będzie patrzeć na oba relingi żeby stwierdzić, że są nieco inne.
Jeszcze takie dwa malutkie elemenciki stworzyłem i przykleiłem - na nich będzie lina - robione standardowo z plastikowej ramki.
Nurtuje mnie tylko pytanie czemu nikt nic tu nie napisze (czy sklejam dla siebie sam?). Brnę jednak w tą relację z dwóch powodów - po pierwsze "skończ jak cokolwiek zaczynasz" po drugie - spora dość liczba odwiedzin w temacie.
A odnośnie relacji:
Zacząłem bawić się z relingami: trochę mnie zdezorientowało to, że malowane tą samą farbką relingi w dziennym świetle mają nieco inne barwy. Wymyśliłem jednak, że (zaznaczone kółkiem) miejsce pomaluje w kolor maskowania (tank grey) i dzięki temu ta różnica się zatrze i długo trzeba będzie patrzeć na oba relingi żeby stwierdzić, że są nieco inne.
Jeszcze takie dwa malutkie elemenciki stworzyłem i przykleiłem - na nich będzie lina - robione standardowo z plastikowej ramki.
Postanowiłem zmienić kolor łańcucha pod wpływem wszystkich negatywnych opinii na jego temat. Nie obyło się bez ubabrania pokładu, gdyż co jest chyba równoznaczne, za łańcuchem musiałem całe miejsce przeznaczone dla niego pomalować w ten sam sposób. A że farbka różniła się nieco odcieniem ( ) wyszło dosyć mizernie ..
Zaczynamy finalny obchód. Od tyłu z lewej burty:
Niestety musiałem zerwać i zrezygnować z relingów na górnych pokładach - było to zadanie niestety niewykonalne jak na moje umiejętności. Początkowo nie miałem w ogole w planach kłaść relingów i stąd wziął się problem. Po prostu rzuciłem się z motyką na słońce.
Widoczne pod spodem beznadziejne łączenie na skrajach relingów.. (na lewo od szalupy)
PRzedni pokład po retuszu, zostawił za sobą jakąś dziwnie błyszczącą powierzchnię
Z drugiej burty wszystko w miarę w porządku.
Tutaj widać przy schodach na burcie, lekkie "wyjechanie" jadnego szarego na tank szary - niestety szara farbka (ta ciemna) zaschnęła ( ) i retusz był niemozliwy. (Kiedyś w przyszłości na pewno to zamaluje).
Najlepiej wykonana część okrętu:
Ciekawi mnie to, czemu matowy Humbrol na lufach dział EWIDENTNIE się błyszczy..
Patologia, patologia, patologia..
Łańcuch z bliska, z którego też najdumniejszy to nie jestem.
Tutaj mogłoby być jeszcze ulepszenie szalupy w postaci liny ją utrzymującej - ale na taki bajer juz za późno.
Finalnie:
Na sam koniec prac nieco wszsytko troche mi się popsuło - mianowicie przez cały rok (a nawet 14 miesięcy) robót takich nie wytężonych, pozmieniały się odcienie farbek, kupowanie następnych nie miało sensu, gdyż i tak różniły się nieco (koniec z Humbrolami i tyle).
Największe błędy:
Patologiczne liny, wykonywane z 4! materiałów.
Maszt nie jest prostopadły do pokładu.
Cenne rady dla okrętowców (człowiek się uczy na swoich błędach):
Najpierw relingi, a potem wszystkie bajery na pokładzie - nie odwrotnie.
Wszystkie liny tylko i wyłącznie z niezadownej i niesamowitej nici nylonowej.
Malować model tak, by jedna farbka starczyła na całe duże powierzchnie - nie zostawiać ich do pomalowania na później.
Nie używać Humbroli.
Wkrótce galeria w osobnym temacie. Relację można dodać do spisu relacji ukończonych.
Dziękuję za uwagę.
Zaczynamy finalny obchód. Od tyłu z lewej burty:
Niestety musiałem zerwać i zrezygnować z relingów na górnych pokładach - było to zadanie niestety niewykonalne jak na moje umiejętności. Początkowo nie miałem w ogole w planach kłaść relingów i stąd wziął się problem. Po prostu rzuciłem się z motyką na słońce.
Widoczne pod spodem beznadziejne łączenie na skrajach relingów.. (na lewo od szalupy)
PRzedni pokład po retuszu, zostawił za sobą jakąś dziwnie błyszczącą powierzchnię
Z drugiej burty wszystko w miarę w porządku.
Tutaj widać przy schodach na burcie, lekkie "wyjechanie" jadnego szarego na tank szary - niestety szara farbka (ta ciemna) zaschnęła ( ) i retusz był niemozliwy. (Kiedyś w przyszłości na pewno to zamaluje).
Najlepiej wykonana część okrętu:
Ciekawi mnie to, czemu matowy Humbrol na lufach dział EWIDENTNIE się błyszczy..
Patologia, patologia, patologia..
Łańcuch z bliska, z którego też najdumniejszy to nie jestem.
Tutaj mogłoby być jeszcze ulepszenie szalupy w postaci liny ją utrzymującej - ale na taki bajer juz za późno.
Finalnie:
Na sam koniec prac nieco wszsytko troche mi się popsuło - mianowicie przez cały rok (a nawet 14 miesięcy) robót takich nie wytężonych, pozmieniały się odcienie farbek, kupowanie następnych nie miało sensu, gdyż i tak różniły się nieco (koniec z Humbrolami i tyle).
Największe błędy:
Patologiczne liny, wykonywane z 4! materiałów.
Maszt nie jest prostopadły do pokładu.
Cenne rady dla okrętowców (człowiek się uczy na swoich błędach):
Najpierw relingi, a potem wszystkie bajery na pokładzie - nie odwrotnie.
Wszystkie liny tylko i wyłącznie z niezadownej i niesamowitej nici nylonowej.
Malować model tak, by jedna farbka starczyła na całe duże powierzchnie - nie zostawiać ich do pomalowania na później.
Nie używać Humbroli.
Wkrótce galeria w osobnym temacie. Relację można dodać do spisu relacji ukończonych.
Dziękuję za uwagę.
Mnie ten łańcuch troszeczkę zmieszał mogłeś już zostawić taki jaki był według mnie wcześniej wyglądał. Co do lin jedne zrobiłeś grubszą nicią a drugie cieńszą, to tak ma być?? Bo ja w okrętach zielony jestem. No i nic dodać nic ująć ten humbrol naprawdę się błyszczy, nie mogłeś kupić farbek innej firmy. Ja osobiście do retuszu w kartonowych używam akryli pactry ale słyszałem że one zostawiają smugi po pędzelku. Reasumując model bez kilku błędów wyszedł Ci dobrze ogólne wrażenie robi dobre, więc na pewno twoi znajomi nie przejdą obojętnie obok niego.
Pozdrawiam Drasha.
Pozdrawiam Drasha.
Jeżeli chodzi o fotki Arado (bo tak nazywają się samoloty) - to także są raczej nieudane, więc nie ma się czym chwalić.
Rozjaśniać, czy przyciemniać nie planuję już. Finito. Model jest zakończony, wędruje do gabloty. Następny pancernik (oby Admiral Graaf Von Spee) będzie miód malina - gdyż wyeliminuje wszystkie popełnione w tym Tirpitzu błędy.
Lufy nie wyglądają tak źle, jak zdjęcia są robione bez lampy - zresztą wkrótce sami ocenicie (dzisiaj na pewno dam galerię).
Rozjaśniać, czy przyciemniać nie planuję już. Finito. Model jest zakończony, wędruje do gabloty. Następny pancernik (oby Admiral Graaf Von Spee) będzie miód malina - gdyż wyeliminuje wszystkie popełnione w tym Tirpitzu błędy.
Lufy nie wyglądają tak źle, jak zdjęcia są robione bez lampy - zresztą wkrótce sami ocenicie (dzisiaj na pewno dam galerię).