UH-1D Huey 1:35 Dragon Wietnam [sklejmy.com-konkurs]
: 2007-08-11, 13:58
No to działamy dalej, tym razem zajmie mi to znacznie więcej czasu, obiecuję.
O samym modeliku - świetny model, choć wymaga pracy, kilogramów szpachli, metrów kwadratowych papieru ściernego i wiader cierpliwości. Teoretycznie ma pełne wnętrze, Dragon dostarczył kolorowe blachy. Szczególne wrażenie robi 14 par pasów i zegary, pstryczki i konsolety. Jednak wewnętrzne powierzchnie kadłuba wymagają właśnie kupy pracy. Tu mnie Dragon zawiódł, bo nigdy nie widziałem u niego tak potężnych śladów po wypychaczach ( po jednej stronie wgłębienie na 3 mm, a po drugiej 10 mm wypustka do ścięcia). Również sama faktura plastiku w przedniej wewnętrznej części połówek kadłuba nie zadowala, a że jest trochę widoczna przez przeszklony dziób, trzeba poświęcić na nią parę kwadransów. Ogrom pracy o ile nie ma się jakichś mechanicznych szlifiereczek pochłania też proces usuwania plastikowych pasów z foteli i pogłębianie tychże foteli tak, żeby jakoś firmowe figurki mogły usiedzieć. Ogólnie model ze względu na swoje rozmiary robi na mnie epickie wrażenie i w mojej głowie rodzi się (poroniony i tak Very Happy Very Happy) pomysł na epicką dioramkę. Oczywiście nic jeszcze nie było malowane, dzięki fotkom wiem gdzie muszę jeszcze podziałać papierkami ściernymi. Z konieczności wymieniłem trzpienie drążków, podstawy pedałów. Koniec nudzenia, fotki:










O samym modeliku - świetny model, choć wymaga pracy, kilogramów szpachli, metrów kwadratowych papieru ściernego i wiader cierpliwości. Teoretycznie ma pełne wnętrze, Dragon dostarczył kolorowe blachy. Szczególne wrażenie robi 14 par pasów i zegary, pstryczki i konsolety. Jednak wewnętrzne powierzchnie kadłuba wymagają właśnie kupy pracy. Tu mnie Dragon zawiódł, bo nigdy nie widziałem u niego tak potężnych śladów po wypychaczach ( po jednej stronie wgłębienie na 3 mm, a po drugiej 10 mm wypustka do ścięcia). Również sama faktura plastiku w przedniej wewnętrznej części połówek kadłuba nie zadowala, a że jest trochę widoczna przez przeszklony dziób, trzeba poświęcić na nią parę kwadransów. Ogrom pracy o ile nie ma się jakichś mechanicznych szlifiereczek pochłania też proces usuwania plastikowych pasów z foteli i pogłębianie tychże foteli tak, żeby jakoś firmowe figurki mogły usiedzieć. Ogólnie model ze względu na swoje rozmiary robi na mnie epickie wrażenie i w mojej głowie rodzi się (poroniony i tak Very Happy Very Happy) pomysł na epicką dioramkę. Oczywiście nic jeszcze nie było malowane, dzięki fotkom wiem gdzie muszę jeszcze podziałać papierkami ściernymi. Z konieczności wymieniłem trzpienie drążków, podstawy pedałów. Koniec nudzenia, fotki: