No to ja się wyrwę z inicjatywą:

rzecz która tak boli, że aż piecze - nieprzygotowane części. Przepraszam, ale pozbycie się szwów po łączeniach form np. na lufie czy tylnych zbiornikach paliwa, to jest kwestia trzech ruchów skalpela czy papieru ściernego. Przed malowaniem obejrzyj dokładnie model, przejedź palcem jak nie jesteś pewien - wykryj wszystkie nierówności i pozbądź się ich. A jak wyjdzie to po malowaniu? Nie bój się zeszlifować ich po daniu farbie wyschnąć parę dni papierkiem ściernym 1200. Potem podmalować i będzie spoko.

Druga sprawa - malowanie jest spoko, więc może pora na wash? Zasidoluxować model, kupić najtańszą farbę olejną dla plastyków w kolorze brąz van dyck'a, porządnie ją rozcienczyć benzynką lakową, wysmarować model i wacikami zetrzeć. Od razu Twój model nabierze takiej głębi, że całkiem inaczej na niego spojrzysz. (może na wieży widzę namiastkę wash'a czy mi się zdaje?)

Ostatnie - czy model był na koniec zmatowiony? Bo troszku się błyszczy. Mat pozwala trochę wizualnie rozmyć kamuflaż. Potem na mat można zawsze suchy pędzel.
Jeżeli ten model skończyłeś na pomalowaniu tylko farbkami, to możesz nad nim jeszcze popracować. Bo farby jak na pędzel położone są naprawdę nieźle, a i samo kamo ciekawe. Pozdrawiam! Jak co to pytaj.