[G]BANZAI!!!...czyli Ki-115 ,,Tsurugi" MODELIK 20/04, 1
: 2009-09-30, 19:56
Witam. Od lipca nic nie zamieszczałem, tak więc najwyższa pora pokazać co od tego czasu zrobiłem. Na cel wziąłem Ki-115 ,,Tsurugi"(miecz). Model pokryty lakierem błyszczącym(nie do końca jestem pewien czy to kreda-papier nie posiada takiej faktury, czy tylko polakierowany zwykły papier). Mój egzemplarz posiadał dziwne plamki, coś takiego jak słynna historia z A-10 Thunderbold z Małego Modelarza, niestety dodatkowe lakierowanie ich nie usunęło. A że do porządnego sklejania kartonu moja droga jeszcze daleka, ten model potraktowałem jako dobre ćwiczenie. Ostatecznie białe naloty zretuszowałem srebrną farbą, efekt kiepski ,ale dla mnie lepszy niż białe plamy na samolocie.
Co do samej maszyny, to gdy japońskie dowództwo wiedziało że klęska powoli zaczyna się zbliżać postanowiono użyć na większa skalę pilotów samobójców do ataków na obiekty wroga, jednakże większość posiadanych maszyn nie nadawała się do tego celu (z różnych powodów- albo były zbyt podatne na uszkodzenia, albo zbyt drogie w produkcji by odbywały tylko jeden samobójczy lot). I w ten sposób pojawił się pomysł skonstruowania samolotu szturmowego, którego jedyną funkcją będzie trafienie w cel...dosłownie. Zadania tego podjęła się firma Nakajima. Wymagania stawiane takiej ,,jednorazówce" były oczywiste: proste i w miarę tanie technologie przy produkcji oraz łatwa dostępność materiałów. Dlatego też konstrukcja, zamiast aluminiowa była stalowa. A w kabinie wszystko co można było zrobić, zrobiono w drewnie: podłoga kabiny, drążek sterowy a nawet twardy, niewygodny fotel pilota(to jednak prawda że bycie kamikaze to ,,twardy" kawałek chleba). By jeszcze bardziej zmniejszyć koszty produkcji podwozie było pozbawione amortyzatorów, a co najważniejsze zaraz po starcie było odrzucane(tak więc można je było ponownie podczepić pod inne Ki-115, w końcu pilot tej maszyny posiadał inny, dość ,,radykalny" sposób lądowania). W tym samolocie nie było karabinów, działek ani innej broni strzeleckiej. Jedynym uzbrojeniem była bomba podczepiana we wnęce kadłuba. Ostatecznie wyprodukowano około 104 samoloty tego typu, jednak z tego co wiem nie udało się im wziąć udziału w wojnie. Poniżej przedstawiam zdjęcia którymi się posiłkowałem przy budowie modelu, przedstawiają zdobyczny Ki-115, który po rozmontowaniu na części i testach, w końcu trafił do amerykańskiego muzeum:





[/URL[URL=http://img504.imageshack.us/i/1158l.jpg/]




Po tym przykrótkim wprowadzeniu zajmijmy się modelem. Opracowanie zawdzięczamy Panu Rafałowi Ciesielskiemu. W 2D wygląda na całkiem prosty, lecz nie polecał bym go na pierwszy model(mimo że autor twierdzi iż należy on do mało skomplikowanych) Dlaczego? Pewne rozwiązania w nim zawarte wymagają obycia w temacie formowania papieru (ot, choć by końcówki stateczników poziomych i pionowego) zobaczcie sami jak mi to wyszło:

Kiepsko, co nie? Przygotujcie się będzie tego więcej.
Budowę zacząłem od kabiny, nawet mi przemknęła taka myśl przez głowę by papierową imitację drewna zastąpić prawdziwym, ale wizja robienia drewnianego fotela np. z patyczków po lodach szybko zmieniła moje zdanie. Wzbogaciłem kabinę jedynie o klamrę w pasie przy fotelu, wystrugany z wykałaczki drążek sterowy(mogłem się bardziej przyłożyć do niego), gałki od dźwigni sterowania silnikiem zrobione z kuleczek pochłaniających wilgoć. A tak to się prezentowało:
Następnie dodałem od siebie ożebrowanie wewnątrz kabiny, zrobione z drucików:
Kiedy obydwa elementy próbowałem połączyć okazało się że poszycie na bokach się zapada by to zniwelować wkleiłem paski z brystolu:

No i pomogło. Przy budowie pozostałe części ,,cygara" nie natknąłem się na problemy wyszło to tak:
Natomiast przy wnęce na bombę popełniłem kilka gaf podczas profilowania części, po prostu mi się pozaginały- mea culpa:

Potem zrobiłem płyty pancerne i zagłówek pilota, na poduszce próbowałem zrobić efekt zużycia, stąd te wgłębienia i białe ślady imitujące przetarcie(porównajcie ją z zdjęciem przedstawiającym oryginał):
Pora na wiatrochron i owiewkę kabiny, co do tej drugiej to Pan Rafał zaprojektował ją tak by po sklejeniu była obła, natomiast w rzeczywistości powinna być na zasadzie rozepchniętego prostokąta(nie wiem jak to inaczej określić) w celach porównawczych odsyłam do zdjęć oryginału wyżej oraz do tego co skleiłem:

Nawet próbowałem nadać jej kanciasty kształt, ale mi nic nie wychodziło. Wiatrochron postanowiłem sobie wytłoczyć, skończyło się na tym że wyszedł mi strasznie pokracznie(zupełnie jak by do nowego egzemplarzu tej maszyny doczepić wiatrochron z maszyny która wykonała już swoje zadanie- takie mam odczucia na ten temat)
Płozę ogonową też postanowiłem udoskonalić. Zamiast nawijać element 25a imitujący resor nawinąłem drut, mało roboty a efekt lepszy, jak sądzicie?:
Osłonę silnika zrobiłem tak jak to kiedyś Kroolo pokazywał(podkładka pod mysz, kulka z myszy lub zaokrąglone końcówki pędzli i profilowanie), mogłem bardziej ją wyprofilować, na razie tylko tak potrafię:

Silnik też postanowiłem zwaloryzować, bynajmniej nie chciałem zrobić repliki prawdziwego(nie dysponowałem zdjęciami, a to co znalazłem w internecie było czarno-białym zlepkiem pikseli z którego nie mogłem nic wywnioskować), Dlatego też jest to moja czysta fantazja poparta jedynie rysunkiem z instrukcji do plastikowego Ki-115 w skali 1:48 Eduarda:

Po zrobieniu nitów z wikolu i sklejeniu cylindrów zacząłem owijać je żyłką wędkarską o średnicy 0,27 mm, wyszło mi to nierówno i na pojedynczych cylindrach wygląda bardzo brzydko, ale jak widziałem całe 14 cylindrów z odległości pół metra to nawet już mi przeszła chęć pocięcia się tą żyłką. Natomiast przewody silnikowe to żyłka 0,30 (szkoda że nie użyłem grubszej). Rury wydechowe natomiast powinny być prostokątne a nie okrągłe(czyżby autor miał jakiś uraz do kanciastych kształtów- najpierw owiewka teraz rury?):
Kołpak śmigła po sklejeniu pomalowałem. Następnie wysmarowałem w cyjanoakrylu znowu pomalowałem przetarłem papierem ściernym (grubszym a potem drobniejszym) poczym operację tą powtórzyłem czterokrotnie. Z łopatami zrobiłem podobnie tyle że tylko dwukrotnie. Gdy uzyskałem zadowalającą mnie gładkość całe śmigło pokryłem trzema warstwami sidoluxu(dzięki czemu tak się błyszczy może to nie zgodne z realiami, ale realia historyczne przy tym modelu zgubiłem już gdzieś przy budowie kadłuba):

W podwoziu był pewien szkopuł. Cytując autora modelu: ,,Koła podwozia należy wykonać we własnym zakresie na podstawie wymiarów podanych na rysunku i dokleić do nich element piasty koła P3" no dobra, tektura o grubości 1mm, cyrkiel, papier ścierny, farba koloru czarnego i mamy coś takiego:

Bombę, czyli jedyny ,,środek zaczepny" wchodzący w skład tego samolotu-kamikaze poprawiłem tak jak śmigło (dużo kleju cyjanoakrylowego i papier ścierny) oraz dodając małe śmigiełko z przodu:

Pokusiłem się także o wykonanie dźwigni napędu lotek, szczegół, którego i tak pewnie nikt nie zauważy:
Na koniec dokleiłem chłodnicę oleju wzbogaciłem ją jedynie o kratkę zrobioną z siateczki pozyskanej z torebki herbaty ekspresowej:

W powyższym opisie nie uwzględniłem wszystkiego, skupiłem się tylko na elementach które według mnie warte były wspomnienia, jeśli jednak macie jakieś pytania to śmiało piszcie. Żeby poprawić jego ogólny wygląd(co na pewno mu się przyda) wykonałem płytę lotniska. Zrobiłem ja z styropianowej tacki na która naklejałem prostokątne kawałki tektury 1mm. Następnie pomalowałem ją kilkoma odcieniami szarości a szczeliny i brzegi przeciągnąłem czarna farbą. Na koniec polakierowałem matowym lakierem humbrola(ten ze słoiczka). Czas na gwóźdź programu czyli galerię gotowego modelu.
Zapraszam do obejrzenia efektu końcowego:
To tyle na dzisiaj mam nadzieje że wam się spodobał.
Pozdrawiam
Co do samej maszyny, to gdy japońskie dowództwo wiedziało że klęska powoli zaczyna się zbliżać postanowiono użyć na większa skalę pilotów samobójców do ataków na obiekty wroga, jednakże większość posiadanych maszyn nie nadawała się do tego celu (z różnych powodów- albo były zbyt podatne na uszkodzenia, albo zbyt drogie w produkcji by odbywały tylko jeden samobójczy lot). I w ten sposób pojawił się pomysł skonstruowania samolotu szturmowego, którego jedyną funkcją będzie trafienie w cel...dosłownie. Zadania tego podjęła się firma Nakajima. Wymagania stawiane takiej ,,jednorazówce" były oczywiste: proste i w miarę tanie technologie przy produkcji oraz łatwa dostępność materiałów. Dlatego też konstrukcja, zamiast aluminiowa była stalowa. A w kabinie wszystko co można było zrobić, zrobiono w drewnie: podłoga kabiny, drążek sterowy a nawet twardy, niewygodny fotel pilota(to jednak prawda że bycie kamikaze to ,,twardy" kawałek chleba). By jeszcze bardziej zmniejszyć koszty produkcji podwozie było pozbawione amortyzatorów, a co najważniejsze zaraz po starcie było odrzucane(tak więc można je było ponownie podczepić pod inne Ki-115, w końcu pilot tej maszyny posiadał inny, dość ,,radykalny" sposób lądowania). W tym samolocie nie było karabinów, działek ani innej broni strzeleckiej. Jedynym uzbrojeniem była bomba podczepiana we wnęce kadłuba. Ostatecznie wyprodukowano około 104 samoloty tego typu, jednak z tego co wiem nie udało się im wziąć udziału w wojnie. Poniżej przedstawiam zdjęcia którymi się posiłkowałem przy budowie modelu, przedstawiają zdobyczny Ki-115, który po rozmontowaniu na części i testach, w końcu trafił do amerykańskiego muzeum:













Po tym przykrótkim wprowadzeniu zajmijmy się modelem. Opracowanie zawdzięczamy Panu Rafałowi Ciesielskiemu. W 2D wygląda na całkiem prosty, lecz nie polecał bym go na pierwszy model(mimo że autor twierdzi iż należy on do mało skomplikowanych) Dlaczego? Pewne rozwiązania w nim zawarte wymagają obycia w temacie formowania papieru (ot, choć by końcówki stateczników poziomych i pionowego) zobaczcie sami jak mi to wyszło:


Kiepsko, co nie? Przygotujcie się będzie tego więcej.
Budowę zacząłem od kabiny, nawet mi przemknęła taka myśl przez głowę by papierową imitację drewna zastąpić prawdziwym, ale wizja robienia drewnianego fotela np. z patyczków po lodach szybko zmieniła moje zdanie. Wzbogaciłem kabinę jedynie o klamrę w pasie przy fotelu, wystrugany z wykałaczki drążek sterowy(mogłem się bardziej przyłożyć do niego), gałki od dźwigni sterowania silnikiem zrobione z kuleczek pochłaniających wilgoć. A tak to się prezentowało:




Następnie dodałem od siebie ożebrowanie wewnątrz kabiny, zrobione z drucików:



Kiedy obydwa elementy próbowałem połączyć okazało się że poszycie na bokach się zapada by to zniwelować wkleiłem paski z brystolu:

No i pomogło. Przy budowie pozostałe części ,,cygara" nie natknąłem się na problemy wyszło to tak:







Natomiast przy wnęce na bombę popełniłem kilka gaf podczas profilowania części, po prostu mi się pozaginały- mea culpa:

Potem zrobiłem płyty pancerne i zagłówek pilota, na poduszce próbowałem zrobić efekt zużycia, stąd te wgłębienia i białe ślady imitujące przetarcie(porównajcie ją z zdjęciem przedstawiającym oryginał):



Pora na wiatrochron i owiewkę kabiny, co do tej drugiej to Pan Rafał zaprojektował ją tak by po sklejeniu była obła, natomiast w rzeczywistości powinna być na zasadzie rozepchniętego prostokąta(nie wiem jak to inaczej określić) w celach porównawczych odsyłam do zdjęć oryginału wyżej oraz do tego co skleiłem:


Nawet próbowałem nadać jej kanciasty kształt, ale mi nic nie wychodziło. Wiatrochron postanowiłem sobie wytłoczyć, skończyło się na tym że wyszedł mi strasznie pokracznie(zupełnie jak by do nowego egzemplarzu tej maszyny doczepić wiatrochron z maszyny która wykonała już swoje zadanie- takie mam odczucia na ten temat)
Płozę ogonową też postanowiłem udoskonalić. Zamiast nawijać element 25a imitujący resor nawinąłem drut, mało roboty a efekt lepszy, jak sądzicie?:



Osłonę silnika zrobiłem tak jak to kiedyś Kroolo pokazywał(podkładka pod mysz, kulka z myszy lub zaokrąglone końcówki pędzli i profilowanie), mogłem bardziej ją wyprofilować, na razie tylko tak potrafię:

Silnik też postanowiłem zwaloryzować, bynajmniej nie chciałem zrobić repliki prawdziwego(nie dysponowałem zdjęciami, a to co znalazłem w internecie było czarno-białym zlepkiem pikseli z którego nie mogłem nic wywnioskować), Dlatego też jest to moja czysta fantazja poparta jedynie rysunkiem z instrukcji do plastikowego Ki-115 w skali 1:48 Eduarda:

Po zrobieniu nitów z wikolu i sklejeniu cylindrów zacząłem owijać je żyłką wędkarską o średnicy 0,27 mm, wyszło mi to nierówno i na pojedynczych cylindrach wygląda bardzo brzydko, ale jak widziałem całe 14 cylindrów z odległości pół metra to nawet już mi przeszła chęć pocięcia się tą żyłką. Natomiast przewody silnikowe to żyłka 0,30 (szkoda że nie użyłem grubszej). Rury wydechowe natomiast powinny być prostokątne a nie okrągłe(czyżby autor miał jakiś uraz do kanciastych kształtów- najpierw owiewka teraz rury?):





Kołpak śmigła po sklejeniu pomalowałem. Następnie wysmarowałem w cyjanoakrylu znowu pomalowałem przetarłem papierem ściernym (grubszym a potem drobniejszym) poczym operację tą powtórzyłem czterokrotnie. Z łopatami zrobiłem podobnie tyle że tylko dwukrotnie. Gdy uzyskałem zadowalającą mnie gładkość całe śmigło pokryłem trzema warstwami sidoluxu(dzięki czemu tak się błyszczy może to nie zgodne z realiami, ale realia historyczne przy tym modelu zgubiłem już gdzieś przy budowie kadłuba):

W podwoziu był pewien szkopuł. Cytując autora modelu: ,,Koła podwozia należy wykonać we własnym zakresie na podstawie wymiarów podanych na rysunku i dokleić do nich element piasty koła P3" no dobra, tektura o grubości 1mm, cyrkiel, papier ścierny, farba koloru czarnego i mamy coś takiego:


Bombę, czyli jedyny ,,środek zaczepny" wchodzący w skład tego samolotu-kamikaze poprawiłem tak jak śmigło (dużo kleju cyjanoakrylowego i papier ścierny) oraz dodając małe śmigiełko z przodu:



Pokusiłem się także o wykonanie dźwigni napędu lotek, szczegół, którego i tak pewnie nikt nie zauważy:


Na koniec dokleiłem chłodnicę oleju wzbogaciłem ją jedynie o kratkę zrobioną z siateczki pozyskanej z torebki herbaty ekspresowej:

W powyższym opisie nie uwzględniłem wszystkiego, skupiłem się tylko na elementach które według mnie warte były wspomnienia, jeśli jednak macie jakieś pytania to śmiało piszcie. Żeby poprawić jego ogólny wygląd(co na pewno mu się przyda) wykonałem płytę lotniska. Zrobiłem ja z styropianowej tacki na która naklejałem prostokątne kawałki tektury 1mm. Następnie pomalowałem ją kilkoma odcieniami szarości a szczeliny i brzegi przeciągnąłem czarna farbą. Na koniec polakierowałem matowym lakierem humbrola(ten ze słoiczka). Czas na gwóźdź programu czyli galerię gotowego modelu.
Zapraszam do obejrzenia efektu końcowego:













To tyle na dzisiaj mam nadzieje że wam się spodobał.
Pozdrawiam