Szkielet gigant, porobiły mi się odciski na paluchach. W swojej "karierze" tak dużego jeszcze nie robiłem.
Zastanawiam się czy nie dać pod-poszycia, bo to są dość duże powierzchnie co prawda gęsto podparte żebrami a karton w wycinance dość gruby i kaponowany.
Szkielet skrzydła przygotowany do oklejania, usztywniony listewką. Obie połówki szkieletu dają się praktycznie bez zacięć złączać, rozłączać, wkładać i wyjmować z kadłuba.
To nie jest wcale znowuż taka wielka "filozofia", czasami na sucho, czasami na mokro ale zawsze na sztywnym pręcie, bardzo dobry jest np. blaszany parapet z równym promykiem zagięcia, no i powoli, nic na siłę - efekt murowany.
Płatowiec skończony. Skrzydełko kompletne i wklejone, lotki i klapy wklejone. Zastrzały usterzenia wymienione na druciane. Fatalnie wylazły żebra szkieletu na klapach ale klapy zostały wydrukowane w poprzek włókien kartonu a to się fatalnie kształtuje ale za to krowie żebra wyłażą znakomicie i nie wiadomo kiedy.