[Relacja] Pz.kpfw. 35(t) z WAK
Moderatorzy: ModTeam, Sekretarz
Witam wszystkich,
W ostatnim poście zakładałem ,że w trakcie przerwy świątecznej uda mi się już czołg postawić na gąsienicach. Niestety jednak trochę się przeliczyłem z tymi zamiarami i dopiero przed chwilą udało mi się postawić tanka na kołach. Był to równie długi i wymagający dużego nakładu pracy ,etap jak samo klejenie pojedynczych ogniwek gąsienicy. Może nie była to monotonna praca jak przy ogniwkach, ale oprócz 32 kół jezdnych trzeba jeszcze było dorobić 16 kółek podtrzymujących. Wózki jezdne które w tym modelu są mocno rozbudowane i składają się z tylu elementów też stanowią wielkie wyzwanie. Było dużo podklejania i wycinania no i pasowania. Przy tak wielu elementach miałem dużo obaw ,że ostatecznie coś nie będzie pasować. Na szczęście finalnie wydaje mi się ,że nie jest tak źle bo idealnie nie jest
, ale wszystko jako tako pasuje. Zobaczymy jeszcze jak będą pasować gąsienice, ale chyba będzie dobrze.
O tym jak pracochłonny był ten etap prac niech świadczy to ,że mimo mojej codziennej pracy nawet pomoc mojej małżonki nie przyspieszyła prac. Przynajmniej mam piękne i unikatowe zdjęcie żony siedzącej przy warsztacie gdzie jest ona zagorzałą przeciwniczka tej mojej „zabawy”
.
A tak na razie wszystko się prezentuje. Nadmieniam ,że koła napinające są na razie tylko do zdjęcia nałożone , a nie przyklejone.

Teraz pozostaje mi zabrać się za malowanie i położenie gąsienicy. Zobaczymy jak mi to wyjdzie.
Pozdrawiam
W ostatnim poście zakładałem ,że w trakcie przerwy świątecznej uda mi się już czołg postawić na gąsienicach. Niestety jednak trochę się przeliczyłem z tymi zamiarami i dopiero przed chwilą udało mi się postawić tanka na kołach. Był to równie długi i wymagający dużego nakładu pracy ,etap jak samo klejenie pojedynczych ogniwek gąsienicy. Może nie była to monotonna praca jak przy ogniwkach, ale oprócz 32 kół jezdnych trzeba jeszcze było dorobić 16 kółek podtrzymujących. Wózki jezdne które w tym modelu są mocno rozbudowane i składają się z tylu elementów też stanowią wielkie wyzwanie. Było dużo podklejania i wycinania no i pasowania. Przy tak wielu elementach miałem dużo obaw ,że ostatecznie coś nie będzie pasować. Na szczęście finalnie wydaje mi się ,że nie jest tak źle bo idealnie nie jest

O tym jak pracochłonny był ten etap prac niech świadczy to ,że mimo mojej codziennej pracy nawet pomoc mojej małżonki nie przyspieszyła prac. Przynajmniej mam piękne i unikatowe zdjęcie żony siedzącej przy warsztacie gdzie jest ona zagorzałą przeciwniczka tej mojej „zabawy”


A tak na razie wszystko się prezentuje. Nadmieniam ,że koła napinające są na razie tylko do zdjęcia nałożone , a nie przyklejone.






Teraz pozostaje mi zabrać się za malowanie i położenie gąsienicy. Zobaczymy jak mi to wyjdzie.
Pozdrawiam
Witam,
Dzięki wielkie za dobre słowo, a żona to tak z nudów mi pomogła bo u teściowej nie miała co robić
.Znaczy się chwilowa słabość ją naszła
Wreszcie udało mi się zlepić te gąsienice i je założyć. Ten etap pracy można określić tylko jednym słowem - KOSZMAR.. Na usprawiedliwienie tego co zobaczycie przypomnę wam ,że były to moje pierwsze samodzielnie wykonane gąsienice z pojedynczych ogniwek. Zacząłem w moim mniemaniu klasycznie. Najpierw do pewnej partii ogniwek dokleiłem „zęby” i pociągnąłem je metalizerem. Wszystko było cacy do czasu kiedy zacząłem te ogniwka łączyć ze sobą. Pierwsze 10 ogniwek udało mi się połączyć w przeciągu 2 godzin. Było ciężko. Metalizer już po chwili bardzo ładnie schodził pod wpływem dotykania i manipulowania. Zęby przeszkadzały w łączeniu. Musiałem wymienić wszystkie szpile łączące bo były za grube. Było wesoło. Stwierdziłem ,że metalizer schodzi bo prawie wszystkie ogniwka były zalewane całkowicie glutem no i nie trzymał mi się na drucikach. Potem ubzdurałem sobie ,że jako tako trzymający się metalizer najlepiej będzie zabezpieczyć lakierując ogniwka. Po kilku próbach z różnymi lakierami stwierdziłem ,że to kiepski pomysł
. Ostatecznie wyrobiłem sobie szybką technikę łączenia ogniwek i paluchy. Po wymyciu reszty ogniwek w spirytusie i nałożeniu kilku warstw metalizera jako tako mi się farbka trzyma(najlepiej nie dotykać tego teraz
. Ostatecznie po 2 miechach pracy nad samymi gąsienicami to można powiedzieć ,że jestem zadowolony. Pomimo ,że gąsienice wyglądają na zdezelowane , zużyte i krzywe i mimo ,że widać gdzieniegdzie miedziane szpile to mnie się podobają i basta
. I nie mam zamiaru nic już zmieniać ani w nich grzebać. Polecam wszystkim którzy lubią ekstremalne przeżycia. Uff musiałem to gdzieś wyrzucić z siebie
Tak naprawdę nie wykluczam i nie mówię nie , jeśli kiedyś jeszcze będę robił czołg i gąsienice z osobiście skleconych ogniwek. Ja to lubię trochę adrenalinki.
.
O.k., a teraz zdjęcia:
Tak jeszcze powiem ,że to jeszcze nie z górki bo została wieża do zrobienia ,kilka rzeczy na kadłubie no i kupa nitów do zrobienia wiec jeszcze was trochę pomęczę
.
Pozdrawiam
Dzięki wielkie za dobre słowo, a żona to tak z nudów mi pomogła bo u teściowej nie miała co robić


Wreszcie udało mi się zlepić te gąsienice i je założyć. Ten etap pracy można określić tylko jednym słowem - KOSZMAR.. Na usprawiedliwienie tego co zobaczycie przypomnę wam ,że były to moje pierwsze samodzielnie wykonane gąsienice z pojedynczych ogniwek. Zacząłem w moim mniemaniu klasycznie. Najpierw do pewnej partii ogniwek dokleiłem „zęby” i pociągnąłem je metalizerem. Wszystko było cacy do czasu kiedy zacząłem te ogniwka łączyć ze sobą. Pierwsze 10 ogniwek udało mi się połączyć w przeciągu 2 godzin. Było ciężko. Metalizer już po chwili bardzo ładnie schodził pod wpływem dotykania i manipulowania. Zęby przeszkadzały w łączeniu. Musiałem wymienić wszystkie szpile łączące bo były za grube. Było wesoło. Stwierdziłem ,że metalizer schodzi bo prawie wszystkie ogniwka były zalewane całkowicie glutem no i nie trzymał mi się na drucikach. Potem ubzdurałem sobie ,że jako tako trzymający się metalizer najlepiej będzie zabezpieczyć lakierując ogniwka. Po kilku próbach z różnymi lakierami stwierdziłem ,że to kiepski pomysł




Tak naprawdę nie wykluczam i nie mówię nie , jeśli kiedyś jeszcze będę robił czołg i gąsienice z osobiście skleconych ogniwek. Ja to lubię trochę adrenalinki.

O.k., a teraz zdjęcia:








Tak jeszcze powiem ,że to jeszcze nie z górki bo została wieża do zrobienia ,kilka rzeczy na kadłubie no i kupa nitów do zrobienia wiec jeszcze was trochę pomęczę

Pozdrawiam
Witam,
Tak obiecywałem ,że nic więcej już przy gąskach nie będę robił i się dzisiaj musiałem w język ugryźć bo kolega ceva zauważył ,że jedna gąsienica jest odwrotnie założona .Dzisiaj więc ,chcieć nie chcieć musiałem ja zdejmować i na nowo zakładać. Kilka ciężkich słów przy tym poleciało ale się udało:). Jeszcze raz was pomęczę zdjęciami gąsienic.

Dzięki chłopaki
pozdrawiam.
Tak obiecywałem ,że nic więcej już przy gąskach nie będę robił i się dzisiaj musiałem w język ugryźć bo kolega ceva zauważył ,że jedna gąsienica jest odwrotnie założona .Dzisiaj więc ,chcieć nie chcieć musiałem ja zdejmować i na nowo zakładać. Kilka ciężkich słów przy tym poleciało ale się udało:). Jeszcze raz was pomęczę zdjęciami gąsienic.


Dzięki chłopaki

pozdrawiam.
Witam,
Czas na kolejną aktualizację. Dzisiaj praktycznie udało mi się już wykończyć cały kadłub. Brakuje jeszcze tylko anteny, ale ona zostanie przymocowana jako ostatnia. Model jest już w miarę moich możliwości polakierowany i tak myślę już zostanie. Problemów podczas klejenia tych wszystkich detali raczej nie było. Jedyne co to po sklejeniu z listków reflektora z tylu miałem ładna dziurę wiec zalałem całą kopułkę reflektora glutem i pomalowałem. Niestety podczas lakierowania trochę mi się farbka „zbiesiła” czytaj złuszczyła bo zapomniałem się i pociągnąłem reflektor rozcieńczonym caponem. Trochę się to wchłonęło ,ale jednak z bliska widać taką popękaną warstwę .Trudno za chwilę zapomnienia trzeba płacić. No dobra ,a oto foty tego co do tej pory zmalowałem:
Teraz można powiedzieć ,że już jest z górki. Jutro będzie wieża oklejona poszyciem. Zostanie dorobić kilka drobnych rzeczy i koniec. Prawie cztery miechy pracy ,a jak z bicza strzelił
.
Pozdrawiam.
Czas na kolejną aktualizację. Dzisiaj praktycznie udało mi się już wykończyć cały kadłub. Brakuje jeszcze tylko anteny, ale ona zostanie przymocowana jako ostatnia. Model jest już w miarę moich możliwości polakierowany i tak myślę już zostanie. Problemów podczas klejenia tych wszystkich detali raczej nie było. Jedyne co to po sklejeniu z listków reflektora z tylu miałem ładna dziurę wiec zalałem całą kopułkę reflektora glutem i pomalowałem. Niestety podczas lakierowania trochę mi się farbka „zbiesiła” czytaj złuszczyła bo zapomniałem się i pociągnąłem reflektor rozcieńczonym caponem. Trochę się to wchłonęło ,ale jednak z bliska widać taką popękaną warstwę .Trudno za chwilę zapomnienia trzeba płacić. No dobra ,a oto foty tego co do tej pory zmalowałem:









Teraz można powiedzieć ,że już jest z górki. Jutro będzie wieża oklejona poszyciem. Zostanie dorobić kilka drobnych rzeczy i koniec. Prawie cztery miechy pracy ,a jak z bicza strzelił

Pozdrawiam.
[Relacja] Pz.kpfw. 35(t) z WAK
A mnie coraz bardziej cągnie do tego modelu . Chyba zakupię go za niedługo



Witam Wszystkich,
No i czas zakończyć tą relację . Trzeba by jeszcze jakoś podsumować moje poczynania. A więc jeśli chodzi o sklejacza czyli mnie to myślę ,że nie wszystko wyszło idealnie. Nadal mi się nie podoba farbka do retuszu którą wybrałem. Niestety na mieszaniu farbek się nie znam i raczej nigdy nie będę tego uskuteczniał. Myślałem ,że trochę przesadziłem z grubością kartonu z którego robiłem nity. Tak patrząc jednak na zdjęcia oryginału to jednak trzeba powiedzieć ,że robiąc trochę przesadnie duże nity zwracają one uwagę i w porównaniu z oryginałem nie wywołują one już takiego niesmaku. Jeszcze nie widziałem tak wynitowanego czołgu. Na zdjęciach które tu widzicie na pewno zauważycie wiele moich niedociągnięć. A to retusz gdzieś mi wyszedł , a to coś nie domalowane, ale to wszystko można dostrzec tylko przyklejając nos do modelu, dlatego z daleka najlepiej wygląda i tego się trzymajmy
.
Co do samej wycinanki to jest to bardzo dobry projekt. Prawie wszystko pasuje , a jeśli już nie, to trochę delikatnych poprawek i nie ma problemu. Jeśli już mam się czepiać to tylko do tego ,że prawie wszędzie, białe pola oznaczające miejsca przyklejenia poszczególnych elementów ,musiałem zamalowywać. Na początku przykleiłem kilka elementów i później biel wyzierała spod elementów i to mnie trochę denerwowało. Dalej trzeba powiedzieć ,że model jest bardzo pracochłonny i wymaga dużo czasu i trudu. Same wykonanie ogniwek z wycinanki może zając sporo czasu. Układ jezdny to koszmar i monotonia powtarzania wielu tych samych czynności. Jednak koniec , kiedy nadejdzie ,jak dla mnie jest zadawalający. Jest to mój drugi pełzacz jaki udało mi się skleić więc ja jestem usatysfakcjonowany , a czy wam się podoba to sami oceńcie.
Bardzo wszystkim dziękuję za uwagę i porady. Bez was i waszego wsparcia i motywacji pewnie skończyłbym ten model ,ale z miernym lub gorszym efektem, dlatego jeszcze raz wielkie gratki za wszystko ,wszystkim.
A oto galeria końcowa. Jak zwykle bawiłem się z oświetleniem więc ustawienia mogą się powtarzać za co przepraszam.
P.S.1 Ostoja spróbuj ,spróbuj skleić gąski. Niezapomniane wrażenia i emocje
. Tak na serio to polecam każdemu skleić różne rodzaje wycinanek. Dużo nowych doświadczeń i wprawy się zbiera. Polecam.
P.S.2 Zapomniałem jeszcze wspomnieć ,że w wieży musiałem zaglutować i pomalować czubek tego czegoś nad lufą. Nawet nie wiem co to było
, w każdym razie kiepsko mi wyszło z tych listków więc zrobiłem jak widać.
pozdrawiam.
No i czas zakończyć tą relację . Trzeba by jeszcze jakoś podsumować moje poczynania. A więc jeśli chodzi o sklejacza czyli mnie to myślę ,że nie wszystko wyszło idealnie. Nadal mi się nie podoba farbka do retuszu którą wybrałem. Niestety na mieszaniu farbek się nie znam i raczej nigdy nie będę tego uskuteczniał. Myślałem ,że trochę przesadziłem z grubością kartonu z którego robiłem nity. Tak patrząc jednak na zdjęcia oryginału to jednak trzeba powiedzieć ,że robiąc trochę przesadnie duże nity zwracają one uwagę i w porównaniu z oryginałem nie wywołują one już takiego niesmaku. Jeszcze nie widziałem tak wynitowanego czołgu. Na zdjęciach które tu widzicie na pewno zauważycie wiele moich niedociągnięć. A to retusz gdzieś mi wyszedł , a to coś nie domalowane, ale to wszystko można dostrzec tylko przyklejając nos do modelu, dlatego z daleka najlepiej wygląda i tego się trzymajmy

Co do samej wycinanki to jest to bardzo dobry projekt. Prawie wszystko pasuje , a jeśli już nie, to trochę delikatnych poprawek i nie ma problemu. Jeśli już mam się czepiać to tylko do tego ,że prawie wszędzie, białe pola oznaczające miejsca przyklejenia poszczególnych elementów ,musiałem zamalowywać. Na początku przykleiłem kilka elementów i później biel wyzierała spod elementów i to mnie trochę denerwowało. Dalej trzeba powiedzieć ,że model jest bardzo pracochłonny i wymaga dużo czasu i trudu. Same wykonanie ogniwek z wycinanki może zając sporo czasu. Układ jezdny to koszmar i monotonia powtarzania wielu tych samych czynności. Jednak koniec , kiedy nadejdzie ,jak dla mnie jest zadawalający. Jest to mój drugi pełzacz jaki udało mi się skleić więc ja jestem usatysfakcjonowany , a czy wam się podoba to sami oceńcie.
Bardzo wszystkim dziękuję za uwagę i porady. Bez was i waszego wsparcia i motywacji pewnie skończyłbym ten model ,ale z miernym lub gorszym efektem, dlatego jeszcze raz wielkie gratki za wszystko ,wszystkim.
A oto galeria końcowa. Jak zwykle bawiłem się z oświetleniem więc ustawienia mogą się powtarzać za co przepraszam.




















P.S.1 Ostoja spróbuj ,spróbuj skleić gąski. Niezapomniane wrażenia i emocje

P.S.2 Zapomniałem jeszcze wspomnieć ,że w wieży musiałem zaglutować i pomalować czubek tego czegoś nad lufą. Nawet nie wiem co to było

pozdrawiam.
Kiedyś sklejałem, więc dla mnie nie nowina i dokładnie wiem co to jest. Po nocach mi się śniły i wszędzie widziałem elemenciki tak samo jak grzyby po grzybobraniu - "kota" można dostać.partyzant pisze:P.S.1 Ostoja spróbuj ,spróbuj skleić gąski. Niezapomniane wrażenia i emocje .


Pełzacz świetny. W tej całej masie "drobiazgu", nie widać niedociągnięć o jakich pisałeś. GRATULACJE!!!

PS. to co nad lufą, to chyba jest obudowany (opancerzony) amortyzator lufy (oporopowrotnik - tak to się chyba nazywa).